jesiennik 9

W ramach przerwy w nauce postanowiłam napisać nową notatkę. Nie, nie użyłam słowa "nauka" przez pomyłkę - postanowiłam, dla świętego spokoju, wziąć się za wkuwanie. W zasadzie zauważyłam, że kiedy podchodzę do tego bez zbędnego rozmyślania o tym, co będzie i jak będzie, nie jest to wcale aż takie tragiczne. Wystarczy wziąć głęboki oddech i czas od razu mija jakoś wolniej, a i na duszy lżej.
Poznałam fantastycznych ludzi. Dzięki namowie dwóch niesamowicie bliskich mi osobowości, odwiedzam ostatnio zbór. Cudowna jest energia obecna tam w każdym zakamarku, podczas muskających zmysły utworów muzycznych i szczerych rozmów z Bogiem. W tej otwartej modlitwie również i ja dziękowałam Panu. Za to, że mogę wychwalać go w sposób, o jakim zawsze marzyłam. Śpiewając donośnie z rękoma wzniesionymi ku górze.
Marzycielką jestem z powołania. Nic i nikt, przenigdy, nie przyciągnie mnie na siłę do ziemi, każąc całować pełne bólu ulice. Bo ja zawsze będę latać kilka zaledwie metrów nad gruntem, spoglądając na wszystko z lekkim przymrużeniem oka. Bliskie niezwykle jest mi takie właśnie podejście - całkiem spokojne i unikatowe zarazem. Nie odcinam się przecież od szarej codzienności na siłę. Ja po prostu trzymam zawsze kurczowo w dłoniach pędzel zanurzony w kolorowej farbie. I odmieniam wszystko, jeśli tylko tego potrzebuje. Często lubię też czerń i wszelakie szarości. 
Mam ochotę komponować. Mam ochotę na plamy atramentu na śnieżnobiałej kartce. Mam ochotę na kilka słodkich melodii. Mam ochotę tworzyć - stopniowo kształtować grudniową balladę z grudniowych gwiazd złożoną. Już niedługo przywędruje do mnie wszystko, co najcudowniejsze. Ty, magia, wolność, słowa. 
Moje rozżarzone serce jeszcze wierzy.

Komentarze