jeszcze, jeszcze

Za oknem typowo angielska pogoda, którą - będąc osobowością odbiegającą nieco od ogółu - uwielbiam. Z pozoru nudny, opiewający melancholią pejzaż, tworzy fantastyczną atmosferę, która sprzyja zarówno pisaniu, jak i poznawaniu nowych brzmień i obrazów. Właśnie do tego potrzebne mi są wakacje! Moja wewnętrzna potrzeba poszerzania muzycznych i filmowych horyzontów nigdy nie daje o sobie zapomnieć. Co za tym idzie? Muzyce przypisuje się wydarzenia. I tak oto powstają piękne, wakacyjne wspomnienia z własnym, unikatowym soundtrackiem... Nawet wtedy, gdy krople deszczu uciążliwie biją o parapet.
Mam ochotę na zdjęcia. I spełnię te moje zachcianki jak najprędzej - oby tylko przyszła mi do głowy jakaś myśl, która przyodzieje ujęcia w duszę i klimat.
Miłego dnia, jakkolwiek macie zamiar go spędzić. Ja zamierzam uwalniać emocje wraz z U2. Na przekór ponurej aurze na zewnątrz - ludzie, przecież to i tak jest Beautiful Day!


Potrzebuję zmian, może i nawet drastycznych. Znów wróciły mi moje aktorskie ambicje i całkiem poważnie zaczynam myśleć o działalności w jakiejś grupie teatralnej od września...  Przecież to znakomity pretekst do tego, aby przewrócić sobie życie do góry nogami. Nowi ludzie, sztuka, scena, słowa - niczego więcej mi nie potrzeba do pełni szczęścia.
I jeszcze... Ubzdurałam sobie, że zacznę uczyć się czegoś zupełnie absurdalnego, nikomu nie potrzebnego. Lubię ludzi, którzy mają oryginalne zainteresowania. Tylko muszę jeszcze wymyślić, co mogłoby mnie doszczętnie pochłonąć - pochłonąć na tyle, aby pod hasłem tego nowego hobby minął mi cały lipiec. Mhm, to jest całkiem niezły (wcale nie sądzę, że inteligentny) pomysł!

Komentarze