Nie znasz mnie

16:58 - Płaczę. Pewnie nie wyobrażasz sobie, że czynność wyrażona tym czasownikiem może być wykonywana przeze mnie. Czynność. Tak, nic więcej. To tylko jedna z rutynowych czynności, która wkrótce przecież przeminie. Ach, który głupiec przejmowałby się łzami? To tylko fizjologiczna reakcja na zanieczyszczenia. Na otaczający świat, który pełen jest przecież brudu, drobnoustrojów i innych spraw iście toksycznych. To wszystko to tylko biologiczne uwarunkowania. Nie mogę nic na to poradzić. Płaczę.
Płaczę. Jestem zła do granic możliwości. Złość przeszywa każdą moją kość i każdy mój mięsień. Czerwona krew - bo złość moja krwista jest nade wszystko - transportuje wszystkie moje cechy złością przepełnione do spragnionych złości komórek. A serce? Serce to tylko mięsień, który pracuje, bo mu kazano. I choć czasem chciałabym je zatrzymać, jego praca nie jest ode mnie zależna, jak większość kwestii opatrzonych metką "codzienność". Czy potrzebna jest nam mowa? Po co mieć własne zdanie, jakiekolwiek uczucia? Własne poglądy zostaną stłamszone. Zniszczone, przez wilki spojrzeń rozdarte, więc... Zbyteczna jest to funkcja. Własna wola i osobowość to tylko produkt uboczny powstawania na pozór skomplikowanych istot, zwanych ludźmi. Płaczę.

Zawsze zła. Zawsze okropna. Zawsze niewystarczająco jakaś. Ciągle nijaka, a nawet w nijakości swojej najgorsza.

17:18 - Płaczę.

Nie znasz mnie. Twoje słowa dogłębnie mnie ranią. Dotyczą zupełnie kogoś innego. Już mnie nie znasz, mamo. Nie chcesz mnie znać.

Komentarze