przepraszam

Próbowałam oszukać samą siebie, mówiąc, że nie czuję, że zapomniałam. Nie potrafię kłamać. Już nie błąkam się w przestrzeni, jako bezuczuciowa dusza, szukając tylko ciała do zamieszkania. Zmaterializowałam się, choć chyba wcale tego nie chciałam i jestem przepełniona emocjami. Wspomnieniami. Nigdy nie zapomnę. Nawet, gdy próbuję działać przeciwko sobie, nie możliwym jest sfinalizowanie dzieła. Zakończenie procesu pozbywania się myśli o najpiękniejszych wydarzeniach z przeszłości, mimo silnej woli. Wcale mi nie przeszło.
    Muszę czekać? Czy może po prostu nie zasługuję na uczucia? Czasami marzę o tym, aby moje sny stały się rzeczywistością. Aby realistyczny świat znał moje najskrytsze pragnienia i usiłował je spełnić.
    Hm... Na początku delikatna, dość wrażliwa, nie sprzeciwiała się przeciwko słowom innych, wolała przytakiwać, aby uniknąć smutku. To wszystko było takie niewinne, a zarazem niezwykle naturalne. Uśmiechałam się, ciągle. Czułam się tak, jakby ktoś przyczepił mi wielkie, białe skrzydła, na których mogłam wznieść się, kiedy tylko tego potrzebowałam. Szkoda, że szczęście lubi odchodzić, umierać. Myślałam, że czasowo, że powróci ono w krótkim czasie, ale... Myliłam się. Śmierć kliniczna mojego szczęścia trwa do tej pory.
    Ostre uderzenie. W samo sedno. Niechciana wrażliwość ulotniła się szybciej, niż bym sobie to wyobrażała. Wyzbyłam się łez. Nie płakałam nawet przy końcowej scenie w "Uwierz w Ducha". Stałam się zimna, bezuczuciowa, obca sama dla siebie. Jak w filmach, co nie? Ktoś kogoś skrzywdzi, a następnie ta osoba diametralnie się zmienia. Tak bardzo nie lubię bohaterów, którzy tak postępują. A wydaje mi się, że znam taką postać i to dosyć dobrze. Ma niebieskie oczy, brązowe włosy i muzykę w sercu.
    Od tamtego czasu nie napisałam żadnego wiersza. Moment krytyczny. Trwa do tej pory.

    Zagubiłam się.

Komentarze