Spisana na straty

Nieudacznica.
W komediowym tonie chciałam opisać swoje wady. Ubytki. Upośledzenia. Jak zwał, tak zwał. Przeistoczyć w żart, przystroić w sarkazm i posłać w świat. Tak jakby przyznawanie się do ułomności zasługiwało na medal, a pogodzenie się ze swoją pierdołowatością zwalniało z odpowiedzialności czy ratowało od wylewającej się z mediów i ust znajomych, potrzeby, możliwości, a właściwie konieczności samorozwoju. Z zewsząd docierają do mnie informacje o tym, że najważniejsza jest akceptacja siebie. Akceptacja siebie - jakże pięknie to brzmi! Tylko tyle. Nic więcej. High life. To może tak zaakceptowałabym wszystko to, co dotychczas mi wadziło i byłoby z górki?
Nie ukrywam. Byłoby spełnieniem marzeń, gdyby ta moja bezpardonowość przynosiła profity. Niech szczerość usprawiedliwia lenistwo i pozwala na odcinanie kuponów od codziennych pokazów życiowej niezdarności – taka olimpijska emerytura dla człowieka zbudowanego z niedoskonałości. Przyrzekam, przyznałabym się wówczas do każdej rysy na osobowości, a że nazbierałoby się pewnie tego dość sporo, mogłabym mieć naprawdę godne życie. Z wieczną nadwagą i chorobliwie leniącym się kotem.

Może powiać absurdem.
Przeraża mnie wykonywanie telefonów. Wybieranie numeru. Ten lęk paraliżuje mnie czasem do tego stopnia, że przed odbyciem danej rozmowy ledwo powstrzymuję się od zapisania na kartce swojego imienia, nazwiska lub słów, którymi mam przywitać rozmówcę. „Dzień dobry” na przykład. Na wszelki wypadek. Bo jestem wtedy święcie przekonana, że zapomnę jak to należy zrobić. Pierwszy sygnał. Bicie mojego serca mogłoby zastąpić perkusyjną stopę w Through The Fire And Flames DragonForce. Drugi sygnał. Obawiam się, że gdybym była świadkiem pożaru, potrzebne służby usiłowałabym przywołać smsem. Trzeci sygnał. „Dzień dobry”. Nie taki diabeł straszny.
Umiejętności retorskie regularnie ćwiczę przed komisją, w której skład wchodzi i której przewodzi wspomniany wyżej kot – Bemol. Jego miauczenie odbieram jako zrozumienie moich elastycznych (łagodnie to ujmując) poglądów na temat świata. Co najmniej kilka razy w roku pozwalam sobie na bardzo przelotne romanse z Chodakowską, siłownią, ciemnym pieczywem i dzienną zalecaną ilością wypitej wody. Gdy dbam o kwiaty, usychają bądź gniją, wedle uznania i wielkości mojej niezdarnej miłości, którą w nie wpakowałam, wymachując konewką. Ręce mam wiecznie zaplamione od atramentu, bo postanowiłam przysiąc dozgonną miłość piórom. Nienawidzę spodni. Na rajstopy wydaję więcej niż uzależniony na papierosy.
Niekonsekwentna. Nieokreślona. Niesamodzielna. Taka jestem. Przerobiona na masę, plastyczna, do ukształtowania, próbująca „odnaleźć samą siebie” jak Różewicz przykazał. Nie boję się samotności, ciszy, „nudy”…


Jeżeli jesteś czytelnikiem, który w poszukiwaniu blogów lifestylowych zabłądził i trafił tutaj, to polecam zwiewać stąd szybciej niż Usain Bolt w Rio. Bo to jest, i najpewniej będzie, najbardziej antylifestylowy blog, jaki można sobie tylko wyobrazić. Nie mam bowiem pewności, że kiedykolwiek pośród miliona „wydaje mi się” pojawi się tu jakieś „wiem” lub „jestem pewna”. Nie obiecam jednak, że nie zachce mi się kiedyś pisać o makijażu, plackach gryczanych czy kanałach na YouTube, bo, na przekór starej duszy i zdziwaczałemu stylowi pisania, im bardziej przyziemna rozrywka, tym dłużej bujam się ze szczęściem na huśtawce nastrojów. Wymyśliłam sobie to całe blogowanie, mające być wyrazem szczątkowej, lecz buzującej we mnie nadziei, gdyż jeszcze wierzę, że mam predyspozycje do tego, by pokochać życie. Chciałabym się przekonać czy potrafię wiarę zmienić w czyn. Stachura napisał: „dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba”. Może więc i dla mnie znajdzie się jakiś, choćby zakurzony, kąt?

Zapraszam Cię w podróż, której celem jest skreślenie mnie z listy spisanych na straty.
To jak? Jedziemy?

Komentarze

  1. bardzo fajnie i ciekawie napisany post, daje do myslenia;) pozdrawiam serdecznie!;)/

    http://justbasicstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zyskałaś czytelnika :D Podoba mi się Twój styl pisania, bardzo ciekawy post. Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się nie zawieść Mojego Czytelnika. Dziękuję i do... napisania! :*

      Usuń
  3. Masz rację, poszukuję blogów lifestylowych, ale nie zamierzam stąd zwiewać ;)
    Pozdrawiam!
    zubrzycanka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to nawet cieszę się, że nie posłuchałaś mojej rady i tutaj jesteś, witam i dziękuję.

      Usuń
  4. Coś czuję, że zostanę na dłużej
    Zapraszam do mnie i pozdrawiam!
    As_Joko

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane!

    Zapraszam do mnie! Zaobserwuj, jeśli Ci się spodoba! :)
    >> ALEXANDRAK-BLOG.BLOGSPOT.COM <<


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Odwiedziłam Cię, ślicznie tam masz! Niedługo wrócę, by poczytać więcej.

      Usuń
  6. Świetnie napisany post. Będę wpadać tu częściej. :)
    http://mateslifex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się tutaj spotkamy... :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. To dla mnie najwspanialszy komplement, dziękuję bardzo!

      Usuń
  8. 57 year-old Physical Therapy Assistant Courtnay Hucks, hailing from Brentwood Bay enjoys watching movies like Class Act and Rugby. Took a trip to Lagoons of New Caledonia: Reef Diversity and Associated Ecosystems and drives a Duesenberg SJ Roadster. widok

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz