Układanka

Już nie pokonuję kilometrów, nie potrafiąc pozbierać i uporządkować milionów myśli, pomysłów i wizji. Z dawnej niewinności nie pozostało we mnie prawie nic. Jednak wciąż pozostaję wierna uczciwości i zrobię wszystko dla wartości, w które wierzę. Choć niewiele ich jest i nie mam pewności ich słuszności.
Moja miłość, o której zdarzało mi się napomknąć tutaj swego czasu, często metaforycznie, wciąż przy mnie jest i ja będę przy niej, choć, rzecz jasna, jej forma z biegiem czasu nieco się zmieniła. Nie można wiecznie egzystować w świecie wyobrażeń, nieustających zaskoczeń, spontaniczności i zrywów uczuć. Gdy ukochany wyimaginowany, stał się obecny na co dzień, okazał się być całkiem "normalny" i uświadomiłam sobie, że niewiele ma wspólnego z wyidealizowaną postacią z mojej głowy, miłość nieco się zmieniła, ale pozostała. I wciąż trwa, i trwać będzie... A ja go znam do szpiku kości. Choć nie wiem ile ze mnie pozostało, bo może nam oddałam wszystko. Rachunek win. Nie rozłożyłam proporcjonalnie zaangażowania. Jednakże mam ochotę wrócić do pisania, dlatego jakimś cudem znów tu jestem. Może przypomnę sobie jak to się właściwie robi.
Tak to czasem bywa, iż trzeba się rozpaść na części, następnie pozbierać je i się jakoś poskładać na nowo, kilka elementów przy okazji przywłaszczając, by zapełnić braki.
Łatwiej jest wypłukać z organizmu zdradziecki alkohol, niż pozbyć się toksycznych ludzi z umysłu i codzienności. Bo podjęłam świadomą, dojrzałą, decyzję. Nie chcę uczestniczyć w paradzie próżności, w której za wpisowe służy chęć bycia w centrum uwagi. Wyjątkowo niekorzystne nadeszły dla mnie czasy, skoro obecnie, by wpasować się w towarzystwo przy szczególnych okazjach, należy wyregulować brwi, zagęścić rzęsy, uszyć sukienkę na miarę czy przedłużyć paznokcie. A najlepiej zrobić to wszystko na raz. To taka krótka instrukcja:
Oto jak zewnętrznym szumem zagłuszyć wewnętrzną pustkę.
Jednak rozumiem, że każdy ma swoją receptę na szczęście. Choć ostatnio miewam wrażenie, że niektóre były przepisywane przez niespełna rozumu lekarza, a skutki uboczne wkrótce wymagać będą natychmiastowej interwencji - ja jej nie podejmę. Nie mam prawa doradzać, sama omylna jestem niezwykle, lecz: jeśli staliśmy się dorośli, a przynajmniej tak nam się wydaje, skoro posiadamy kawałek obywatelskiego plastiku, jesteśmy odpowiedzialni za swoje wybory, to...
Zawsze otoczę troską przyjaciół.
Póki jeszcze nie stali się nieznajomymi.

Komentarze