Więcej o autorce

Mary, Martyna, lat dwadzieścia jeden. Pochodzę z Jastrzębia-Zdroju. Aktualnie mieszkam w Krakowie, gdzie studiuję elektroradiologię w Collegium Medicum UJ.
Jeżeli chodzi o emocjonalność, mam nadwrażliwość wrodzoną, zaś w kwestii aparycji -  nadwagę nabytą i utrwaloną. Gdyby polecono mi puścić wodze fantazji i mogłabym wymyślić sobie idealny (w rozumieniu czysto materialnym) prezent ułatwiający życie, z pewnością byłby to dożywotni zapas rajstop. Ja - to ta w spódnicy lub sukience, z odważną, czarną kreską na powiece.

Odkąd świadomie istnieję, tworzę i próbuję swoich sił w różnych przestrzeniach kreatywnych. Od czasu do czasu piszę wiersze, tańczyłam dancehall, brałam udział w warsztatach teatralnych, lecz moim dominującym sposobem wyrazu od zawsze była muzyka, a konkretnie śpiewanie.
Sceniczną karierę rozpoczęłam w wieku lat czterech wykonaniem piosenki o muchomorku, gdzie przyodziana w czerwony kapelusz w białe kropki, w towarzystwie dwóch żab, wcieliłam się w rolę grzyba. Kontynuując wątek mykologiczny, podczas kolejnych występów wyśpiewywałam "Rudego rydza". Biegałam wówczas wokół jego kartonowej imitacji, a pewnego razu, zapewne w ramach urozmaicenia występu, zaplątałam się w kabel mikrofonowy. I tak się właśnie niepozornie zaczęło coś, co zwykłam nazywać pasją i cenną umiejętnością. 
Fascynacja śpiewaniem trwała przy mnie, razem ze mną dorastała i zmieniała postaci - od uczestnictwa w festiwalach piosenki dziecięcej jako część zespołu lub solo, po kilkukrotny udział w jam session jako świadoma wokalistka czy pełnienie roli nauczycielki. Ta pasja zawsze była - i mam nadzieję, że tak pozostanie - ratunkiem, ucieczką, formą ekspresji i pretekstem do zawierania znajomości. Wokal to przystań, do której chętnie powracam, ponieważ to dzięki niej miałam możliwość zaznać najpiękniejszych chwil. Oto jedna z nich - największa przygoda mojego życia:


Pomimo permanentnego życiowego niezdecydowania, zagubienia i dezorientacji (również seksualnej), w sprawie wyboru życiowego partnera jestem monotematyczna i co więcej, szczęśliwa, od ponad 5 lat. Jeżeli chcesz poznać klimat początków tej historii - skromnej, iście niehollywoodzkiej, po prostu naszej i pewnie na swój sposób wyjątkowej - odsyłam Cię do moich zakochanych wpisów z lat 2011-2012, gdzie uchylam rąbka tajemnicy.

Bemol, Sezam i Bakcyl to moje kocury, które kocham nad życie.
 
Na blogu znajdziesz wszystko to, co tworzę i co tworzy mnie.
Zrodził się z miłości do zabawy słowem i przepuszczania rzeczywistości przez filtr autoironii.

Komentarze